Starczy już objadania się wiedzą

Starczy już objadania się wiedzą 

Niedawno zacząłem słuchać książki Pata Flynna "Lean Learning". Trafiłem na nią przypadkiem ale tematyke mnie skusiła, żeby uczyć się tego co ma znaczenie, i przekuwać te wiedzę na działanie. 

Z jednym i drugim mam problem. Ogólnie można powiedzieć, że jestem hoarderem informacyjnym, i sporo czytam, ale w pewnym momencie chyba stało się to bardziej po to, żebym mógł sam na siebie patrzyć jaki to jestem mądry bo tyle książek czytam, 40+ przeczytanych książek rocznie na goodreadsie mile łechtało ego. Może i nie mam biznesu co wykręca wiele baniek rocznie ale czytałem sporo o tym jak to jest go mieć 🙈.  Do tego "input" jako topowy talent w gallupie nie pomaga 🙈. 

Dodatkowo, "douczanie" się, to dla mnie bardzo wygodna forma prokrastynacji. Trochę jakbym wierzył, że kolejna książka czy kurs uchronią mnie przed błędami czy porażką. 

Więc co robie? Naturalnie sięgnąłem po kolejną książke. Pojęcie ironii nie jest mi obce 😂

W każdym razie w tekście była myśl która natychmiast ze mną zarezonowała: 

Dorastaliśmy w systemie który był stworzony w czasach, że ten kto miał więcej wiedzy, miał realnie większe możliwości a posiadanie w domu kompletu encyklopedii britannici od "A" do "Z" było symbolem statusu. Wtedy wiedza była faktycznie potęgą. 
Obecnie mamy informacjyjny przesyt, i znacznie cenniejsze od wiedzy, jest umiejętność selektywnego uczenia sie. 
Oraz druga ważna myśl: 

Oraz druga ważna myśl: 

Nauczono nas by utożsamiać złożoność z wartością, kwestionować to co jest proste. Stąd nasza tendencja by za dużo rozkminiać i komplikować rzeczy. 

Słuchając tego, mogłem jedynie pokiwać głową potwierdzająco i mruknąć pod nosem, no tak jest, tak właśnie robie. Rozpoczynam jakiś nowy projekt, chce za dużo naraz, komplikuje rzeczy które powinny być proste, żeby móc dłużej rozkminiać, zamiast ruszyć do przodu. 

W erze kiedy wszystkie informacje chat GPT ma dla nas wyciągnięcie ręki znacznie ważniejszą umiejętnością, jest selektywne przyswajanie informacji. Żeby robić fajne rzeczy i nie oszaleć w natłoku informacji. 

Piaskiem i cierpliwością

Niedawno miałem rozmowę z przyjacielem,  który już od lat prowadzi w Polsce fajną firmę usługową. Powiedziałem mu o swoim planie, żeby, budować swoją markę osobistą podcastem (jkbc. podcast to "Jak pracować z Ludźmi", polecam ;)), ale jako że to zajmuje czas, to nieśpiesznie będę próbował różnych rzeczy. Tak jak się kiedyś szlifowało diamenty, tj. piaskiem i cierpliwością. 

Słysząc to, przyjaciel spojrzał mi w oczy i powiedział: Michał, jak Cię tak obserwuje z boku, to jeśli mogę dać Ci radę o którą nie prosiłeś, to w Twoim wypadku, sugerowałbym więcej piaseczku a mniej Cierpliwości. 

Ałć

Zabolało. Dlatego, że wiedziałem, że ma 100% racji. Więcej działania zdecydowanie dobrze by mi zrobiło. I chyba już naprawdę nie ma się co z tym czaić. 

Dieta informacyjna i trening działania

Stwierdziłem, że czas na pewne zmiany, i to co póki co zdaje się wychodzić mi na dobre: 

Timeboxing + lista rzeczy do ogarnięcia: Wcześniej robiłem sobie listę rzeczy które chce zrobić w ciągu dnia, ale wywoływała we mnie jakiś lęk, opór, i finalnie jeśli robiłem rzeczy z tej listy to był to kosztem bardzo dużych zasobów silnej woli. 

Zamiast listy zadań dzisiaj: mam pule rzeczy do zrobienia, wszystkie muszą się w niedługim czasie stać, ale wybieram to na co mam największą ochotę z tej puli i do tego siadam w wyznaczonym do tego czasie. 

Czyli np. Poniedziałek,  od 17:30 do 20:00 rezerwuje z wyprzedzeniem jako czas na rozwijanie biznesu, ale w tym czasie już mam kilka rzeczy do wyboru. Na razie sprawdza sie to super, zobaczymy jak pójdzie dalej. 

A jakie działania teraz podejmuje?

Stwierdziłem, że to czas przetestować pewne założenia i zrobić pierwszy aktywny reach out do potencjalnych klientów (firmy). Stwierdziłem że do tego będę potrzebować następujących rzeczy: 

- strony internetowej (bo będą chcieli sprawdzić kto do nich pisze)

- listy kontaktów; od czego jest darmowe konto na apollo (100 na początek?)

-  jakiegoś sensownego pomysłu na wiadomość 

- pogodzenia się z tym, że początek będzie straszny, i że większość jeśli nie wszystkie moje hipotezy okażą się błędne, a działania nieskuteczne. Oh well, przynajmniej będę wiedział. 

I tyle.  Mam nadzieję, że z całym tym procesem wyrobię się najpóźniej do końca września i zobaczymy co z niego wyjdzie. 

Co do selektywności informacji. Niedawno nabyłem szkolenie Sellwise, Machina B2B prospecting i sprzedaż bo była promka, a te firmę bardzo szanuje, i widziałem wartość w tym żeby ktoś z polskiego rynku powiedział mi jak robić to na polskim rynku i nic oprócz tego. Swoją drogą, zrobili to bardzo dobrze.

Obejrzałem tylko tę część materiałów która odnosi się do tego nad czym teraz się skupiam, i na razie traktuje to jako jedyne źródło do którego sięgam. 

Zobaczymy jak poszło, będę dawał znać i trzymajcie kciuki! 

Z fartem,

Michał